We wtorek 26 sierpnia minie 25. rocznica wyboru patriarchy Wenecji kard. Albino Lucianiego na papieża Jana Pawła I. Na łamach dziennika włoskich biskupów "Avvenire" jego postać i 33-dniowy pontyfikat wspominają historyk Andrea Riccardi, założyciel rzymskiej Wspólnoty św. Idziego oraz sekretarz osobisty papieża i jego brat.
Prof. Riccardi wyraża przekonanie, że "jego wybór był wyborem duszpasterza, którego osobowość głęboko zakorzeniona była w duchowości kapłańskiej, pogodnie otwarta na innych, daleka od stanowisk nacechowanych ideologią i obca polaryzacjom w ówczesnym Kościele". "Każda okres w dziejach Kościoła stawia typowe dla siebie wymagania" - przypomina autor. Jego zdaniem, krótki pontyfikat Jana Pawła I mógł utwierdzić w kardynałach przekonanie o potrzebie reorientacji duszpasterskiej, ale i nowego proroctwa. W tym sensie Papież ten otworzył scenę, którą miał potem zdominować Karol Wojtyła, przynosząc z sobą cierpienia określonego Kościoła i narodu".
Riccardi zwraca uwagę, że Jan Paweł I był ostatnim, jak dotychczas, z długiej serii włoskich papieży, zapoczątkowanej w 1523 roku.
64-letni dzisiaj ks. Diego Lorenzi, orionista, był sekretarzem kardynała a następnie papieża Lucianiego od 1975 roku. 25 sierpnia 1978 r., żegnając się z nim przy wejściu na konklawe, powiedział: "Eminencjo, proszę posłuchać mojego przewidywania: jutro o tej porze eminencja będzie miał już sporą liczbę głosów, ponieważ nie mogą nie wybrać na papieża najświętszego ze swego grona". Kardynał odpowiedział, że w to nie wierzy, a gdyby nawet rzeczywiście wybór padł na niego, to odmówi.
Nazajutrz Jan Paweł I przyznał, że sekretarz miał rację. "Twoje słowa okazały się prorocze" - powiedział. Ks. Lorenzi powraca dzisiaj do tego epizodu: "Może wydawać się dziwne, ale spodziewałem się usłyszeć to imię: »Albinum« [w łacińskiej formule ogłaszania wyboru nowego Papieża - KAI]. Spodziewałem się tego ze względu na sumę cnót chrześcijańskich, jakie odkryłem w tym człowieku. Wiele razy łapałem się na myśli, że ta suma cnót powinna być ukazana całemu światu".
87-letni obecnie Edoardo Luciani, młodszy o cztery lata brat Jana Pawła I (który byłby dzisiaj 91-latkiem), wspomina dwie godziny spędzone z nim na krótko przed rozpoczęciem pontyfikatu 3 września 1978. "Nie był wcale zaniepokojony. Słyszę, że przerażały go ciężary, jakie miał wziąć na siebie. Nie, nie, nie i nie! Czy nie możecie zrozumieć, że był spokojny? Zastałem go najspokojniejszego w świecie, jak rzadko w życiu. Zapytałem go nawet, czy nie ciąży mu odpowiedzialność, jaka została mu powierzona. Odpowiedział natychmiast, że nie. Więcej miałem pracy w Wenecji, przyznał, tu mam ekipę do wszystkich spraw, chociaż ostateczna decyzja należy do mnie" - zacytował swego brata E. Luciani.
Przyznał, że nikt w rodzinie nie był zaskoczony wynikiem konklawe. "Według mnie on sam się tego spodziewał. Myślał o tym jednak jako o jakiejś pokusie, a nie pragnieniu. W którymś z listów do siostry Niny wyznał: na szczęście to mi nie grozi. Pisząc to, starał się jednak przekonać samego siebie. Siostra nigdy go o to nie pytała. Dlaczego Albino czuł się w obowiązku, by jej o tym napisać?" - zapytał retorycznie brat zmarłego Papieża.
"Avvenire" informuje również, że niebawem w rodzinnej diecezji Albino Lucianiego - Belluno-Feltre rozpocznie się jego proces beatyfikacyjny. Miejscowy biskup Vincenzo Savio mówi, że "ludzie są przekonani o osobistej świętości papieża Lucianiego, zwłaszcza o jego sile duchowej". "Luciani nie jest jakimś nadzwyczajnym świętym. Jego świętość polega na praktykowaniu codziennych cnót, na zwyczajności życia" - podkreślił biskup.
ml (KAI Rzym) / Rzym
Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413; Data wydania: 24 sierpnia 2003
Wydawca: KAI; Red. Naczelny Marcin Przeciszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz